czwartek, 4 lipca 2013

22. Wszystko obrało właściwy tor.

Następne dwa tygodnie minęły w Barcelonie nim ktokolwiek się spostrzegł. Nathan stawał się coraz bardziej samodzielny. Już pogodził się ze swoim nowym życiem.
Alexis uległ namowom Jordiego i postanowił wziąć Rafaelę na "randkę". Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Diana z kolei nie zrobiła nic niezwykłego przez te dwa tygodnie. Sumiennie zajmowała się dziećmi Davida i Patrici, przez co ta dwójka nie wyobraża sobie życia bez niej.
Życie Ricarda prze te dwa tygodnie wyglądało mniej więcej tak Barcelona-Madryt, Madryt-Barcelona. Cały czas był w drodze.
W sobotnie popołudnie Diana miała wolne. Postanowiła je spędzić z Nathanem. Dzięki jego wytrwałości, sile i szybkiemu powrotu do zdrowia, mógł już bez problemu chodzić o kulach. Wybrali się na spacer po okolicy.
-Nie boli Cię?
Spytała się Diana, gdy dochodzili na plażę.
-Nie. Wszystko w porządku.
Odpowiedział i usiadł na ławce.
Końcówka maja to wspaniały czas w Barcelonie. Pogoda robi się wyborna, przez co jest tu wiele więcej ciekawych ludzi. Warto nawiązywać nowe znajomości.
Gdy Diana i Nathan spędzali miłe chwile razem, Alexis robił drobne poprawki przed spotkaniem z Rafaelą.
Rafaela jest młodszą siostrą Jordiego.
Ma dwadzieścia dwa lata. Zawsze była oczkiem w głowie Jordiego, w końcu ma tylko jedną siostrę. Rafaela jest aktorką. Pierwszy raz stała przed kamerą jak miała trzy lata. Od tamtej pory wystąpiła w ponad trzydziestu filmach, serialach i reklamach. Przez ostatnie cztery lata mieszkała we Francji. Francję uważa za swój drugi dom. Jest bardzo miła i kulturalna. Nie to co Jordi. Są zupełnie inni, uzupełniają się. On wybuchowy, nie panuje nad tym co mówi, ona poukładana, elegancka. Zawsze trzy razy coś przemyśli zanim coś powie.
~Dobra, może być.~ Pomyślał i wyszedł z domu. U Jordiego był za trzy minuty. Wystarczyło przejść przez dziurę w płocie, którą ostatnio zrobili, by mieć do siebie jeszcze bliżej.
-Jestem w łazience!
Krzyknął Jordi, gdy usłyszał wchodzącego Alexisa.
Sanchez nie byłby sobą, gdyby nie poszedł do kolegi. Wchodząc, ujrzał siedzącego na podłodze Jordiego, w całych przemoczonych ciuchach, z jakąś mazią na rękach i twarzy i z młotkiem w ręku.
-Alba?! Co ty robisz?
Spytał się widząc to coś.
-A wiesz, tak sobie tutaj siedę i rozmyślam.
Powiedział ironicznie.
-Zlew mi się kretynie zepsuł!
Krzyknął na niego.
-Dobra, spokojnie. Gdzie Raff?
Spytał się i wyszedł z łazienki.
-Była u siebie w pokoju.
Nie czekając długo zapukał do pokoju blondynki i wszedł.
Leżała na łóżku i słuchała muzyki. Wyglądała tak niewinnie, wręcz dziecinnie.
Widząc wchodzącego Sancheza wyciągnęła słuchawki z uszu i usiadła na łóżku zaciągając sukienkę na kolana.
-Cześć mała.
Powiedział i usiadł na krześle naprzeciw jej łóżka.
Nie odpowiedziała tylko założyła włosy za ucho.
-Gotowa?
Kontynuował.
Przytaknęła i wzięła torebkę. Wychodząc z pokoju pocałowała brata w policzek i wyszła z domu.
-Kiedy wróciłaś z Paryża?
Pytał się Alexis, gdy kroczyli uliczką.
-Dwa tygodnie temu. Za trzy dni znów wyjeżdżam.
Odpowiedziała nie patrząc na niego.
-Też do Francji?
Pytał.
-Nie. Teraz zaproponowali mi występ na Broadwayu. Wyjeżdżam na pół roku, minimum.
-Do Stanów jedziesz? Fajnie. Tam jeszcze nie byłem.
Mówił.
-Gdzie właściwie idziemy?
Spytała gdy chodzili po Barcelonie.
-Wiesz, sam nie wiem. Nie miałem czasu niczego zaplanować. Nie jesteś chyba zła?
-Nie.
Odpowiedziała bez uśmiechu.
Rafaela była bardzo nieufna dla innych ludzi. Wyglądała na taką, która nie chce spotykać nowych ludzi, tak też trochę było...

***

Spędzili miły dzień na plaży. Gdy robiło się już późno i czuli zmęczenie po całym dniu wrócili do domu.
-Skarbie, może coś obejrzymy?
Zaproponowała Diana włączając telewizor. Nathan w tym czasie nasypywał jedzenie dla Sunny.
-Czemu nie.
Po kilku minutach leżeli wtuleni w siebie na łóżku w pokoju Nathana z miską popcornu. Nathan wybrał horror. Film o kanibalach, którzy uciekli z zakładu psychiatrycznego i znęcają się na grupką przyjaciół. Niemożliwe, ale straszne, jak dla kogo.
Nathan cały film śmiał się, że tyle krwi nie ma w ciele ludzkim, a nerki i jelita tak nie wyglądają. Diana z kolei co chwila chowała twarz w koszulkę Nathana. Nie ze strachu. Z obrzydzenia. Zawsze odtrącało ją od takich widoków. Nawet nie może patrzeć na seriale chirurgiczne. Odtrąca ją to.
Może już tak jest, ba! musi być, że kobiety są bardziej delikatne i wrażliwe.
-No nie mów, że się boisz!
Zaśmiał się Nathan widząc Dianę wtuloną w jego koszulkę.
-Nie. Ale to jest obrzydliwe...
Wydukała.
-Przecież to jest bajka...
-Nathan, wyłącz to.
Prosiła go. Niedługo wytrzymał, gdy patrzyła na niego swoimi kocimi oczami. Wyłączył film i puścił cicho muzykę.
-Dużo przyjemniej.
Powiedziała i pocałowała chłopaka w policzek.
Zaczęli się namiętnie całować. Całować jak nigdy wcześniej. Nie trzeba było czekać długo na kolejny ruch Nathana. Subtelnym, powolnym ruchem dłoni ściągnął z Diany koszulkę. Nie muszę pisać co było dalej?

***

-Mam nadzieję, że choć trochę umiliłem Ci czas.
Powiedział Alexis, gdy odprowadził Rafaelę pod dom.
-Było to na pewno lepsze niż siedzenie w samotności i wkuwanie roli na pamięć.
Odpowiedziała.
-Do zobaczenia.
Dodała i posyłając uroczy uśmiech w stronę chłopaka weszła do domu. Przez te kilka godzin nie robili nic specjalnego. Chodzili po mieście, karmili kaczki, jedli ciastko. Miło spędzony dzień w towarzystwie miłej osoby.
Leniwie wszedł do domu. Sunny od razu rzuciła się na niego.
-Wróciłem!
Krzyknął ściągając skórzaną, czarną kurtkę i zawiesił ją na wieszaku obok szafy.
Nie usłyszał żadnej odpowiedzi. Alexis to Alexis, wszedł bez pukania do pokoju brata. Myślał, że śpi.
Wparował do pokoju z pistoletem na wodę i zaczął psikać po bracie leżącym w łóżku, mówiąc przy tym jakieś słowa po francusku.
Gdy kołdra była już cała mokra, a Alexis prawie sikał ze śmiechu, spod przykrycia wyłoniła się głowa Nathana, a zaraz za nią Diany.
Sanchez stał jak wryty. Nie dało się nie zauważyć, że są nadzy. Nie wiedział, czy ma się śmiać, czy od razu wyjść.
Stał jeszcze przez chwile i patrzył na nich.
-Alex, wyjdziesz w końcu?!
Spytała zdenerwowana Diana zakrywając swoje ciało.
Nie odpowiedział tylko uśmiechnął się od ucha do ucha i wyszedł z pokoju.
 Nie mógł uwierzyć w to co widział. Uważał swojego brata za niedojrzałego szczyla, no, w końcu on zawsze był młodszy i głupszy. Dobrze wiedział jaki jest i co robi Nathan jak nikogo nie ma w domu, ale właśnie. Jak nikogo nie ma! Nigdy nie widział go w takiej sytuacji. Ale, przecież w końcu musi być ten pierwszy raz!
Siedział na kanapie w salonie z psem na kolanach. Czekał, aż któreś z kochasiów wyjdzie z pokoju. W końcu się doczekał.
Gdy miał już zbierać się do snu, jego oczom ukazała się Diana, która chwilę potem nalewała sobie sok do szklanki.
-I co tak się gapisz?!
Spytała z uśmiechem na twarzy siedząc przy stole.
Nie odpowiedział, tylko usiadł obok niej.
-I jak było?
Spytał śmiejąc się.
-Sanchez!
Krzyknęła z uśmiechem na niego i uderzyła go w ramię.
-Idę do siebie. Do zobaczenia.
Powiedziała i już chciała wychodzić z domu, gdy zatrzymał ją Alexis.
-Nie boisz się tak sama? Jest już prawie północ. Zostań jak chcesz. Nathan się ucieszy.
Powiedział uśmiechając się.
-Mówił Ci już ktoś, że jesteś głupi Sanchez?
Spytała i poszła do pokoju Nathana.

***

Noga Nathana goiła się bardzo szybko i prawidłowo. Dziś mają mu ściągać gips. Do szpitala pojechał razem z Dianą. W końcu pozwolił jej prowadzić. Fakt, nie miał innego wyjścia.
-Pan Nathan Sanchez...
Mówił lekarz czytając papiery Nathana.
Chilijczyk siedział na łóżku szpitalnym spięty, zdenerwowany i przestraszony. Bał się.
Diana z kolei siedziała na krześle przy biurku lekarza i przyglądała się wszystkiemu.
Po ogólnym zbadaniu stanu zdrowia pacjenta, pan Martines zaczął ściągać gips.
Noga po ściągnięciu gipsu nie wyglądała normalnie. Była wygięta lekko w prawą stronę i trochę spuchnięta. Lekarz uspokajał oboje, że po kilku dniach wszystko wróci do normalności. Założył jeszcze cztery opaski uciskowe kolejno na udzie, kolanie, łydce i na pięcie, by wszystko lepiej się goiło. Po wykupieniu maści i kremów udali się na Camp Nou do Alexisa.
Nathan mógł już prawie normalnie chodzić. Całą stopę mógł postawić na ziemi, ale tylko na parę chwil. Dlatego kule były mu bardzo potrzebne.
David umówił się z Dianą, że przywiezie swoją córkę na stadion i tam Diana będzie się nią zajmowała.
-Diana!
Krzyknęła Olaya i przytuliła się do Diany gdy tylko ujrzała wchodzącą dziewczynę do szatni.
-Cześć.
Powiedziała na przywitanie do wszystkich zgromadzonych w szatni.
Wszyscy chóralnie jej odpowiedzieli.
-I jak Nathan? Wszystko dobrze?
Spytał się Xavi.
-Tak. Już mogę normalnie chodzić, nie to co z tym gipsem.
Odpowiedział.
Chwilę potem piłkarze Barcelony biegali już po boisku. Diana z Nathanem siedzieli na ławce rezerwowych, a Olaya siedziała za Dianą i robiła jej warkoczyki.
-Co dziś będziemy robili?
Spytała się mała.
-A co byś kochanie chciała robić?
Odpowiedziała Diana.
-Może pójdziemy na basen?
Powiedziała z iskierkami w oczach.
I już plan na dzisiejszy dzień mieli. Spodobał się on wszystkim oprócz Nathanowi. W sumie nie ma się czego dziwić.
Po treningu Nathan z Alexisem wrócili do domu, a Diana poszła po starszą córkę Davida.
-Zaida, chcesz iść na basen?
Spytała się, gdy dochodzili do domu.
Odpowiedź była chyba wiadoma.
Po wzięciu pieniędzy od Davida na basen i wszystkich potrzebnych rzeczy do kąpieli pojechała z Olayą i Zaidą do Alexisa.
-Sanchi, jedziesz z nami na basen?
Spytała się otwierając drzwi.
Alexis leżał na kanapie i jadł dżem.
-Basen? No dobra. Poczekajcie.
Pobiegł na górę i zabrał, ręcznik, kąpielówki, okulary do nurkowania, balony i kilka kaczuszek do kąpieli.
-Alex, na co Ci to?
Spytała, gdy jechali do jej domu.
-Co?!
Spytał.
-No te żółte kaczki.
-Zawsze się z nimi kąpie.
Powiedział śmiejąc się.
Po wzięciu swoich rzeczy to znaczy tylko(!) stroju kąpielowego i ręcznika wreszcie mogli jechać na umówiony basen.

***

Nathan został sam. Siedząc z psem na tarasie i oglądając latające ptaki zadzwonił do niego telefon.
Nieznany numer.
-...
-Tak to ja. Kto mówi?
Pytał.
-...
-Dobrze, przyjadę. A coś się stało?
-...
-No dobrze. Która sala?
Pytał.
-...
-Będę za dwadzieścia minut.
Rozłączył się i zamówił taksówkę, która była już trzy minuty później pod jego domem.
Dzwoniąca kobieta powiedziała mu, że ważna dla niego osoba oczekuje go w szpitalu. Ta wiadomość go przeraziła, ale rozmówca uspokajał mówiąc, że wszystko jest w porządku.
Kilka minut później był już w szpitalu. Wszedł do umówionej sali. Ujrzał leżącą Ginę.
-Gina?! Coś się stało?
Spytał przestraszony siadając obok niej.
-Już wszystko dobrze. Chciałabym Ci kogoś przedstawić.
Powiedziała i wskazała na wózek szpitalny stojący obok jej łóżka.
 Niepewnie wstał z krzesła i stanął obok metalowego wózka.
Nie mógł oddychać. Nie mógł nic powiedzieć. Nie mógł myśleć. Stał i patrzył. Nic więcej.
Ujrzał maleństwo, kruszynkę coś tak małego czego jeszcze nie widział. To dziecko było idealne! To było jego dziecko.
-Nareszcie jest z nami.
Powiedziała Gina widząc zmieszanego Nathana. On jej nic nie odpowiedział.
-Możesz go wziąć na ręce.
Dopowiedziała. On nic. Stał i patrzył.
Gina musiała sama to zrobić. Wstała, wzięła syna na ręce i podała go Nathanowi.
-Nathan. To Twój syn.
Powiedziała.
Stał dalej jak wryty. Chłopiec leniwie pokręcił głową i otworzył swoje małe, zamglone oczy.
Nathanem drgnęło jak jego oczy i oczy dziecka spotkały się.
-To naprawdę on?
Wyjąkał.
-Tak. To nasz syn.
Odłożyli dziecko, które już za chwilę zasnęło.
Siedzieli sami w sali i rozmawiali.
-Podoba Ci się imię Eloy?
Spytał się Nathan.
-Eloy? Jest dla niego idealne.
Odpowiedziała ucieszona Gina.
Eloy, od dziś najwspanialsze dziecko na świecie!
Jak Nathan poradzi sobie z byciem ojcem? Czy on jest na to gotowy?

***

-Alexis... pójdziesz ze mną na zjeżdżalnie?
Spytała z niewinnym uśmiechem Zaida.
Nie mógł jej nie odmówić. Alexis to taki typ chłopaka, który nie oprze się żadnej kobiecie, czy nawet małej dziewczynce. Po prostu płeć piękna robi z nim co chce.
Wspaniale jest czasem poleżeć, zamknąć oczy i wyłączyć się kompletnie. Szczególnie po zwariowanym tygodniu. To jest idealne rozwiązanie.
Po dwugodzinnej kąpieli na basenie, Alexis jako przykładny wujek zabrał córki Davida i Dianę na gofry z bitą śmietaną.
Dziewczynki tak polubiły Alexisa, że zaczęły mówić do niego wujku. Alexisowi nie sprawiało to problemu. Wręcz przeciwnie. Ucieszył się, że one tak go polubiły.

***

Dzień skończył się bardzo szybko. Po oddaniu córek rodzicom przyszła pora na powrót do domu. U Alexisa w domu, Nathana nie było. Pomyślał, że jest u Diany. Alexis, który nie miał już ani siły, ani ochoty na jakiekolwiek wycieczki położył się i zasnął.
W mieszkaniu Navárezów był tylko Ricardo, ani śladu Nathana.
-Cześć skarbie.
Powiedziała, gdy usłyszała głos chłopaka w słuchawce.
-Gdzie jesteś? Chciałam się spotkać...
Powiedziała.
-...
-W domu? Byłam przed chwilą u Ciebie. Nie było Cię.
-...
-A, dobrze. To może ja przyjdę? Mam dla Ciebie niespodziankę...
Powiedziała z uśmiechem.
-...
-Nie? No dobrze. Do zobaczenia jutro.
Powiedziała smutno i odłożyła telefon.
Pierwszy raz jej czegokolwiek odmówił. Ale słyszała szczęście w jego głosie. Czuła, że jest szczęśliwy. Może ona nie jest już jego największym szczęściem?

*__________*

Taki nijaki rozdział :) Welcome Elooyy! haha ;P
Zapewne tego się nie spodziewaliście, choć nie, była wcześniej mowa o dziecku. Ale teraz was zaskoczę i tym samym zmartwię. Tego co wydarzy się w następnych trzech rozdziałach nikt się nie domyśli ;) Możecie zgadywać w komentarzach jeśli chcecie, odpowiem na wszystkie odpowiedzi :P A czym Was muszę zmartwić... Są to ostatnie trzy rozdziały tego opowiadania... Więcej nie będzie :)
To tyle, dziękuję za wszystkie komentarze. :)

15 komentarzy:

  1. Chyba tytuł nie bardzo pasuje... "Wszystko obrało właściwy tor" dla kogo? Diany? Alexisa? Chyba nie. Chyba tylko dla Nathana...
    Eloy :* Fajnie, że Nathan go zaakceptował, mam nadzieję, że wszystko się ułoży, a Gina nie będzie się mieszała.
    Tylko trzy jeszcze? :c czemu tak mało?
    No dobra, mogę zgadywać :)
    Diana zaakceptuje Eloya, Alexis tak samo i wszyscy będą szczęśliwi.
    Nie mozgę doczekać się tych ostatnich. One zawsze są najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł pasuje, sama zobaczysz w przyszłym rozdziale ;p
      Czemu trzy? Eh... Sama nie wiem, po prostu, wszystko co chciałam napisać i co chciałam żeby się wydarzyło, stało się, więc zakończyłam :P
      Zobaczymy, może tak będzie ;p
      Dzięki za komentarz.

      Usuń
  2. Naprawdę tylko trzy rozdziały zostały? :C Czeeemu?!
    Rozdział bardzo fajny i taki... Jakiś dziwny ;p Skoro napisałaś, że nikt się zakończenia nie spodziewa, to zapewne będzie to związane z Nathanem, czyż nie? Wróci do Giny?! :P Haha, oby nie...
    Musi się zakończyć happyendem :>
    Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę :c Też nie mogę uwierzyć, że tak mało zostało...
      Po części z nim tak, po części nie :>
      Happyend jest przereklamowany ;p

      Usuń
  3. Szkoda, że Alexisowi i tej Rafaelii nie wyszło... Słodka para by z nich była ;p
    Nie wiem jak się skończy, ale mam nadzieję, że wszyscy będą szczęśliwi ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne :) Tylko szkoda, że to już koniec niedługo...
    A będzie jakaś dalsza część? Wiem, że jeszcze tego nie skończyłaś, ale będzie kontynuacja tego? :>
    W każdym bądź razie czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, miałam w planach pisania kontynuacji tego opowiadania i najprawdopodobniej dojdzie ona do skutku. Poinformuję jak się zdecyduję ;p

      Usuń
  5. Ty to wiesz jak zepsuć i poprawić humor za jednym razem. Niby wszystko okey, a tu nagle - sorry nie piszę więcej. :C
    A tak ogólnie to fajne. Te ostatnie zawsze są najfajniejsze. Oby tak było i tym razem. Pff, co ja mówię, tak będzie bo Ty to piszesz ;p
    Więc nie mogę doczekać się kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha ;)
      Dzięki za komentarz.
      Ja nie powiedziałam, że nie piszę więcej, tylko, że to opowiadanie się kończy... A to jest różnica.

      Usuń
  6. Elooy <3
    Fajny rozdział, prócz jednego. Bartry nadal nie ma;p haha, ale dobra... poczekam jeszcze :)
    Ja bym chciała, żeby Diana dowiedziała się o Eloyu i go zaakceptowała i żeby wszyscy byli szczęśliwi :P
    Czekam na kolejne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie Bartra, będzie, nie martw się :P
      Może i tak będzie, dowiesz się w swoim czasie.

      Usuń
  7. Fajne :) Szkoda, że już koniec. Za późno trafiłam na te opowiadanie ;p
    Ten rozdział bardzo fajny, czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  8. http://toniesenfcbarcelona.blogspot.com/2013/07/httpwww.html
    zapraszam na 10 :)

    OdpowiedzUsuń