Gubienie różnych rzeczy jest naturalne. Każdy, każdy gubi różne przedmioty, które prędzej czy później znajduje. Ale czy normalne jest gubienie człowieka? Przecież człowiek nie ma czterech centymetrów wysokości. Nie da się tak po prostu go zgubić, zakładając, że niedawno jeszcze tu był. Właśnie, zakładając.
-Co jeśli jej coś się stało?
Spytała przerażona Laura.
-Co się miało stać?
-No, właśnie. Pewnie poszła po bułki czy coś.
-Tak kurde bułki! Ty sam jesteś bułką Alexis!
-No wiesz? Przecież nie mam tak okrągłego brzucha?
Powiedział i zaczął przyglądać się swojej "bułce".
-Dobra, słuchajcie. Musimy jej lepiej poszukać. Ja zadzwonię do jej dziadka, a wy popytajcie sąsiadów.
Zaproponował Nathan, który nie zastanawiając się wyciągnął telefon i wykręcił numer.
-Tak... Po policje jeszcze zadzwońcie...
Powiedział Alex przekręcając się na drugi bok.
-Hallo? Pan Ricardo?
-...
-Prawda. Przepraszam, że nie pokoje, ale chciałem się spytać czy Diana jest w domu?
-...
-Nie, nic się nie stało. Po prostu...
-...
-Nie, nie trzeba. O, już się znalazła.
-...
-Spała w drugim pokoju. Przepraszam, że przeszkadzałem.
Tak. Nie ma co. Radzenie sobie w trudnych sytuacjach ten chłopak opanował do perfekcji. Sąsiedzi nic nie widzieli i wiedzieli. No po prostu brak człowieka!
Tak naprawdę zniknięciem dziewczyny przejęła się tylko Laura i Nathan. Pozostali piłkarze wraz z Filipem pływali w basenie, Alexis nadal spał, a Laura z Nathanem biegali od kąta do kąta szukając zaginionej.
-Nathan, a jeśli jej coś się stało?
Spytała drżącym głosem blondynka...
-Już nie wymyślaj. A w ogóle, to widziałaś dziś Davida i Thiago?
-Wybacz, ale ja was nie znam. Wiem, że jesteście sławni, ale ja tego kompletnie nie czuje. Jak dla mnie to sławny jest Michael Jackson, a nie jakiś David i Thiago... Nawet nie wiem jak oni wyglądają...
Cóż Laura kompletnie nie interesowała się piłką nożną. Dało się zauważyć.
Przeszukali cały dom i podwórko. Sprawdzili każdy najmniejszy kąt. Oprócz jednego...
Wchodząc do garażu, im oczom ukazał się uroczy widok. Na podłodze, zaraz obok szafki na narzędzia leżała Diana razem z Thiago i Davidem.
Nie było by w tym nic uroczego, gdy nie byli oblani cali kolorową farbą.
-Boże! Dianuś, ty żyjesz!
Wrzasnęła Laura podchodząc do przyjaciółki. W tym momencie cała Trójca Święta przebudziła się.
-Wiesz jak ja się martwiłam? Co ty w ogóle masz na sobie? Czemu jesteś cała brudna?
Powiedziała i spojrzała na brudne od farby ubrania Diany.
-Ja... Nie wiem...
Wyjąkała ledwo żywa.
-No, Dianuś. Jak się czujesz jako dwudziestolatka?
Powiedział Nathan, który pomagał wstać kolegom.
-Zamknij się Sanchez!
Powiedziała już nieco żywiej.
Całą piątką poszli do ogrodu. Thiago z Davidem, od razu wskoczyli do basenu. Tak samo zrobił Nathan. Diana z Laurą usiadły na rogu basenu.
-Diana!
Krzyknął Alexis.
-Jednak żyjesz. Jaka szkoda...
-Co proszę?
-Nic. Powiedziałem, że dobrze. A co ci się stało? Słoń cię osmarkał?
-HaHa, Alex, słoń.... Widziałeś kiedyś tu słonia?
Wtrącił się Pedro.
-Nie, ale nie wiadomo co w domu trzyma Alba. Kiedyś znalazłem u niego lalki barbie, więc słoń też mógł u niego zawitać...
-Alex! Miałeś nie mówić!
Krzyknął Alba.
-Ups...
Chłopcy zaczęli się sprzeczać i śmiać. Z całego zamieszania skorzystała Diana, która znów zniknęła.
-Co masz taki zły humor?
Powiedziała Laura widząc przebierającą się przyjaciółkę.
-Spójrz jak ja wyglądam... Jeszcze głowa mnie boli.
-Przesadzasz...
***
Po godzinie piętnastej, dom Alby stał pusty, ale to nie znaczy, że czysty. Na poniedziałek zamówił sprzątaczkę, dziś miał zamiar się odprężyć.
-I jak Disiu, podobały Ci się urodzinki?
Spytał Ricardo w czasie jedzenia obiadu.
-To ty wiedziałeś, że oni szykują mi niespodziankę i nic nie powiedziałeś? Jeszcze mi powiedz, że o przyjeździe Laury z Filipem też wiedziałeś...
-Wiedział, wiedział.
Wtrącił się Filip.
Zadzwonił dzwonek u drzwi. Nie był to nikt nieznajomy, ponieważ nie minęły trzy sekundy, a już Alexis był w środku.
-Jedziemy wszyscy na plażę! Dawać, dawać. Nie obijać się! Pan, panie Ricardo też jedzie. Szybko, szybko, bo Alexis nie ma czasu!
Wykrzyczał i zaczął sprzątać po obiedzie.
Nie dało mu się wytłumaczyć, że jest się zmęczonym, albo po prostu nie ma się ochoty. On już miał to zaplanowane i musiał swój plan zrealizować.
Końcówka sierpnia to jedne z ostatnich dni, w których turyści jeszcze bywają w Hiszpanii. Ale to nie znaczy, że później jest zimno. Po prostu koniec wakacji.
Dzisiejsza plaża nie była oblężona. Oczywiście, znalazło się kilka osób, które widząc Sancheza piszczały w niebo głosy i prosiły o autografy.
-On ma tak zawsze?
Pytała Laura leżąc na leżaku i przyglądając się Alexisowi w swoim żywiole.
-Bywa. Ale on to lubi.
-Może też tak będę miała...
-O co chodzi? Czegoś nie wiem?
-Patrz!
Powiedziała i rzuciła Dianie gazetę na kolana.
-To ty? Co ty robisz na okładce?
Spytała zdziwiona.
-Reklamuje najbrzydszą twarz we wszechświecie.
Wtrącił się Filip.
-Filip, baranie ty! Zamknij się!
Wykrzyczała.
-Wygrałam sprawę. Moją pierwszą sprawę. Wybroniłam kobietę, którą manipulował mąż. I zrobili ze mną wywiad, jako obrończynię praw kobiet. I tak jakoś...
-A dali ją na okładkę, bo nikogo innego nie było!
-Filip, daj jej spokój...
-No co? Mówię prawdę.
-Dobra, mnie to już nie rusza. Idę sobie poderwać jakiegoś przystojnego Hiszpana.
Powiedziała i poszła "na łowy".
-A już z Kacprem nie jest?
-No co ty?! Trzy tygodnie wytrzymali.
-A Tobie jak się układa?
-Pytasz czy mam kogoś?
Kiwnęła głową.
-Mam. Ma na imię scena. I na razie mi wystarcza.
W tym samym czasie Nathan i Alexis grali w siatkówkę.
-Myślisz, że między nimi jest coś więcej niż przyjaźń?
Zaczął Alexis.
-A co? Zazdrosny?
-Nie, tak się zastanawiam.
-Nie wiem. Może.
***
Laura nie potrzebuje dużo czasu, by oczarować wybranego mężczyznę.
Po kilkunastu minutach pływała już w objęciach przystojnego bruneta. George to Amerykanin, który przyjechał do Hiszpanii na wakacje.
-Patrz, jak ona sobie radzi...
Powiedziała smutno Diana.
-Też bym tak chciała.
-To na co czekasz? Idź do kogoś i już.
-Głupi? Ja bym tak nie mogła...
Diana nie była jak Laura. Były jak ogień i woda, jak Tom i Jerry, jak Kubuś Puchatek i Prosiaczek. Całkiem inne, ale bez siebie nie mogły by funkcjonować.
Dzień się skończył, ale nie skończyły się wspomnienia, które zostają w sercach na zawsze. Najwspanialsze wspomnienia to te, które jeśli tylko o nich pomyślisz, uśmiech na twojej twarzy pojawia się automatycznie.
To był dobry dzień. Jeden z tych, które chowa się do pudełka na dnie szuflady i wyciąga, kiedy jest naprawdę źle.
Zapraszam na rozdział 13 ! http://me-gusta-fcb.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń